Stąpając po antycznym świecie śladem św. Pawła

To był spontaniczny wyjazd. Pragnienie i tęsknota za wyjazdem gdzieś w nieznane spowodowały, że miesiąc później znaleźliśmy się w Turcji, a dokładnie w miejscowości Belek, niedaleko Antalya. Za niecałe 5000 pln trafiliśmy z dziećmi do Hotelu o mega wysokim standardzie w wersji ALL INCLUSIVE. Oczywiście z racji pory roku z basenów i innych zewnętrznych atrakcji nie mogliśmy skorzystać, ale nie po to tu przyjechaliśmy.

Muszę przyznać to jedzenie było tak przepyszne i różnorodne, że aż szkoda było nie korzystać z obiadów, gdy robiliśmy dłuższe wypady za miasto. Żona nauczyła się robić pyszną kszakszukę i co drugi dzień gości na naszym śniadaniowym stole w domu 🙂 A tu coś dla fanów „The Chosen” , chyba świadomie tego motywu nie wybrali w hotelu 😉

Niestety choroba dzisiejszego świata jaką są smartfony zbiera również tu żniwo 😦

Jak zawsze leżenie na plaży dłużej niż jeden dzień jest zdecydowanie nie dla nas ;-).

Pragnęliśmy eksplorować okolice i już drugiego dnia udaliśmy się na miasto. Przeszliśmy dobrą godzinkę, gdyż tutaj autobusy nie przyjeżdżają zgodnie z rozkładem tylko jak wypadnie. Kiedy udało nam się trafić do miasta kupiliśmy Turecką kartę SIM i komunikacją miejską, a następnie TAXI dotarliśmy do wypożyczalni gdzie wzięliśmy naszego fiacika PANDA 😉

Tak na marginesie to mieliśmy niezłe szczęście z pogodą, bo 2 tygodnie przed nami lało i w dniu naszego wyjazdu znowu zaczęło padać, a w trakcie pobytu delektowaliśmy się cudownym słońcem muskającym nasze blade twarze.

Udało nam się zwiedzić starożytne miasto Perge i Derbe gdzie zawitał niegdyś nawet św. Paweł z Tarsu. To było niesamowite doświadczenie przechadzać się tymi starożytnymi szlakami wiedząc, że 2000 lat temu miejsca te tętniły życiem.

Bardzo często są to już tylko kamienie , ale czasem można trafić na takie perełki, jak tu…

Tu niestety mieliśmy również niemiłą przygodę, gdyż zaginął ukochany piesek przytulak naszego synka Jasia, który potem zwiedził cały świat, aż w końcu z Teksasu trafił pocztą do nas. To dopiero historia do napisania książki…

Kolejnego dnia odwiedziliśmy jeden z najlepiej zachowanych starożytnych amfiteatrów w miejscowości Aspendos, gdzie mogliśmy przechadzać się dawnymi korytarzami oraz sprawdzić akustykę tego miejsca. Rzeczywiście na górze słychać nawet ciche głosy ze sceny!

6 stycznia to święto Objawienia Pańskiego znane jako „Trzech króli”. Ten dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Antalyi i okolic wraz ze starożytnym centrum. Tu również uczestniczyliśmy w jedynej tego dnia w promieniu 300 km Mszy świętej. W muzułmańskim kraju w rejonie turystycznym nie łatwo o Kościół. A i tu był on dosyć osobliwy, bo umiejscowiony w bloku mieszkalnym na parterze. Na Mszy nie było zbyt wielu osób, ale za to z wielu krajów 😉 Smutne jest to, że w tym czasie było w rejonie kilkadziesiąt tysięcy Polaków, a ani jednego tam nie spotkaliśmy.

Po uczcie duchowej udaliśmy się na ucztę dla ciała i postanowiliśmy zafundować sobie obiad na mieście w lokalnym markecie. Skosztowaliśmy owoce morza, które były bardzo smaczne.

Następnie udaliśmy się nad wodospad arbuzowy, gdzie Janek miał niesamowity zjazd tyrolką wzdłuż rwącego potoku.

Ostatniego dnia wybraliśmy się w daleką podróż by zobaczyć jeden z cudów UNESCO gdzie wizytowała się sama Cleopatra, niesamowite wapienne tarasy w Pammukale wraz z gorącymi źródłami. Zanim jednak dotarliśmy na miejsce, zatrzymaliśmy się nad turkusowym jeziorem Salda oraz widzieliśmy niesamowite widoki przejeżdżając przez przełęcz górską. Ale zobaczcie sami…

A o to tarasy wapienne z gorącą wodą.

Ciekawie było pochodzić w styczniu po cieplutkiej wodzie, a Ci bardziej odważni zażywali gorących kąpieli w miejscu gdzie kilka tysięcy lat temu pływała sama Cleopatra!

Obok dzisiejszego Pammukale znajdują się ruiny starożytnego Hierapolis, gdzie w 80 roku zginął śmiercią męczeńską Apostoł Filip. I to tu właśnie w malutkim mauzoleum znajduje się jego grób, gdzie wciąż leżą szczątki tego, który zawędrował do Azji mniejszej by ogłosić Dobrą Nowinę tutejszym mieszkańcom.

Na koniec mała refleksja. Gdy tylko wyjdziemy poza mury Hotelu w Turcji możemy dostrzec jak niesamowicie przenika się historia wraz ze współczesnością. Przemierzając te liczne starożytne miasteczka możemy wręcz przenieść się w czasie o 2000 lat wstecz i zobaczyć jak to było, gdy rejony te należały do imperium Rzymskiego, a Chrześcijaństwo, m.in. za sprawą św. Pawła z Tarsu dopiero rodziło się na tych ziemiach.

Dodaj komentarz