Jeśli wiecie o kim mówimy to na pewno znacie tego wyjątkowego człowieka, który jak widzimy poniżej wielu osobom pomaga dotrzeć do upragnionego finału naszej ziemskiej wędrówki, ale po kolei….

Mimo zapowiadanych deszczów poranek przywitał nas słoneczkiem. Po śniadaniu udaliśmy się więc do Padwy, gdzie chcieliśmy zgłębić historię św Antoniego. Po drodze zatrzymaliśmy się w małej urokliwej miejscowości Arqua Petrarca by zobaczyć jak wyglądają włoskie cmentarze. Różnią się od naszych znacznie, gdyż mało kto jest tu chowany do ziemi, w zamian za to są budowane pomniki w górę wraz z miejscem by wsunąć trumnę.


Po godzinie dotarliśmy do bazyliki Świętego Antoniego, która od samego początku wzbudza zachwyt. Miłym zaskoczeniem było dla nas, że nie trzeba płacić za wejście do środka w przeciwieństwie do 99 % włoskich kościołów 😦


Niestety zdjęć nie można robić więc nie pokażemy Wam za wiele z wnętrza, ale nie chodzi tu o walory estetyczne, a duchowe doświadczenie opieki z niebios. Kroczek po kroczku zbliżaliśmy się do grobu Świętego przy którym wspólnie z Asią powierzyliśmy opiece Antoniego nasze sprawy, małżeństwo, rodzinę oraz wszystkich małżonków, którzy chodzą na formację lub kiedykolwiek prosili nas o pomoc czy modlitwę! To było bardzo głębokie doświadczenie, które słowami ciężko opisać…

Mocnym akcentem była sala z relikwiami świętego bo to tu właśnie przechowywany jest m.in oryginalny habit świętego, jego kamienna poduszka oraz coś co wielu może zaskoczyć JĘZYK!!! Tak właśnie ta część ciała zachowała się w cudowny sposób po dziś dzień. Tkanka która jako jedna z pierwszych powinna się rozłożyć!!! Czemu akurat język? Bo Bóg chciał pokazać jak wspaniałym kaznodzieją o czystym sercu i języku był Antoni.

Tu pokusze się na małą dygresje…jaki jest nasz język i co nim wypowiadamy. Czy są to słowa budujące czy rujnujące, niosące błogosławieństwo czy przekleństwo, słowa niosące życie czy śmierć? Jak wyglądają nasze rozmowy z kolegami z pracy, znajomymi, ale przed współmałżonkiem, czy jesteśmy jego/jej ożywicielami czy sędzią i katem w jednej osobie? Św Jakub w swoim liście pisze o języku: „Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka?” Refleksję nad własnym językiem pozostawiam do rozpatrzenia osobiście…
