Będąc w tych rejonach wschodniego wybrzeża nie sposób nie ominąć stolicy Stanów Zjednoczonych czyli miasta Waszyngton D.C. Kolejne duże miasto po Chicago, Los Angeles i Nowym Jorku, gdzie po raz kolejny zostaliśmy mile zaskoczeni. Centrum stolicy jest pełne zieleni, nie ma korków, wieżowców i problemów z zaparkowaniem.


Z racji tego, że wszystkie najważniejsze atrakcje znajdowały się mniej więcej w tej samej okolicy to ku uciesze Jasia postanowiliśmy wypożyczyć rowerki i w ten sposób zwiedzić Waszyngton.



Pierwsze miejsce do którego się udaliśmy to Capitol z generałem Grantem na koniu stojącym kilkadziesiąt metrów przed budynkiem. W połowie drogi gdy zatrzymaliśmy się po wodę i Pani dowiedziawszy się , że jedziemy właśnie w to miejsce, od razu się poruszyła i powiedziała żeby tam nie jechać, bo to sam syf. W politykę nie wchodzimy, więc pojechaliśmy tylko zobaczyć po prostu ciekawy budynek. Niestety połowa przedniej fasady jest w remoncie więc nawet ładnego zdjęcia nie mogliśmy zrobić.





Po drodze mijaliśmy Smithsonian NASA museum oraz Historii naturalnej lecz niestety nie mieliśmy tyle czasu by tam wejść, ale był czas żeby zjeść lody SONIC 🙂


Dalej udaliśmy się do słynnej kolumny czyli pomnika na cześć Georga Washington’a pierwszego amerykańskiego prezydenta, który jest widoczny prawie z każdego miejsca w mieście.



Kolejnym punktem był Biały Dom. Chyba najbardziej rozpoznawalny budynek z każdego filmu USA.

Po drodze minęliśmy miejsce upamiętniające żołnierzy biorących udział w I wojnie światowej.

Kiedy dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy niezły festyn. Kilkadziesiąt osób robiących sobie zdjęcia pośród nich jakiś dwóch dziwnych kolesi w transie kłócących się o jakiś kijek, obok ktoś gra na gitarze elektrycznej, po środku tańczący ewangelizator śpiewający pieśni o miłości Boga, kilku policjantów z secret service, dalej jakiś namiot z pikietującymi ludźmi, a obok tego kilka osób palących trawkę. Mydło i powidło, a pośrodku najbardziej strzeżony dom świata.





Ostatnim punktem na wycieczce rowerowej był pomnik Abrahama Lincolna. Monumentalny budynek z prezydentem robi wrażenie, a z góry roznosi się bardzo ładny widok na okolicę.






W drodze powrotnej minęliśmy miejsce upamiętniające tym razem poległych w czasie II Wojny Światowej. W Waszyngtonie jest masa miejsc związanych chyba z każdą wojną i formacją wojskową, która służy w armii USA.



Po krótkiej przerwie w parku pojechaliśmy na cmentarz wojskowy w Arlington, po drodze mijając Pentagon.



oraz kolejny słynny pomnik żołnierzy wbijających flagę amerykańską na zdobytym w bitwie wzgórzu. Pomnik ten jest wzorowany na prawdziwym zdjęciu zrobionym w 1945 roku przez fotografa wojennego po zwycięskiej bitwie pod Iwo Jima w Japonii.




Ostatnim punktem przed wyjazdem z Waszyngtonu było odwiedzenie muzeum Biblii. Mieliśmy problem, żeby zaparkować ponieważ większość ulic w okolicy było poblokowanych przez policję. Okazało się, że jest ewakuacja okolicy z powodu podejrzenia bomby w budynku. Przy wejściu do muzeum przywitała nas policja sekret service , która dokładnie nas skontrolowała przed wejściem i gdy zobaczyli mojego multitoola, którego noszę w piterku zainteresowali się i zastanawiali chwilę co z tym zrobić i czy przypadkiem nie jest to jakieś narzędzie zbrodni 🙂 Na szczęście wpuścili nas do środka.


Muzeum to jest niesamowitym miejscem, gdzie każdy odnajdzie coś dla siebie. Jest pokój dla dzieci, virtualny spacer po Jerozolimie, możemy przechadzać się odwzorowanym 1:1 dawnym Nazaretem, przeżyć multimedialną Biblijną historię ludzkości od stworzenia do Salomona a następnie multimedialną historię Zbawiciela i narodzin Kościoła, jest kilkadziesiąt eksponatów i Biblii z całego świata i wiele innych niezwykle ciekawych wystaw i historii związanych ze Słowem Bożym. Zobaczcie sami….























W drodze do Narodowego Sanktuarium w Doylestown gdzie w piątek zaczynamy prowadzić dla kobiet z innymi Misjonarzami, jechaliśmy przez ten niezwykły kilkukilometrowy most wybudowany w Baltimore, który jakby ..

Jedliśmy również kolację w typowej amerykańskiej jadłodajni, gdzie prawdziwy kelner z powołania umilał nam czas za każdym razem gdy podchodził do stolika 🙂





PS. Bonusowe zdjęcie klasycznego schoolbusa, które widoczne są na każdym kroku a nie wstawiliśmy jeszcze ani jednego ich zdjęcia;-)
