Z racji tego, że poprzedniego dnia nie przejechaliśmy za wiele, gdyż troszkę za długo zażywaliśmy oceanicznych morskich kąpieli, wyruszyliśmy z samego rana. Po drodze nieopodal mijaliśmy rancho „Neverland” czyli miejsce gdzie mieszkał Asi ulubieniec z lat młodzieńczych – Michael Jackson. Niestety okazało się, że obecnie znajduje się ono w prywatnych rękach i nie ma możliwości zwiedzania, więc zrobiliśmy pamiątkową fotkę i pojechaliśmy dalej.


Upał jest olbrzymi, ale da się wytrzymać, gdyż wilgotność powietrza jest bardzo mała. Temperatury wahają się między 40-46 ‚C. Wpadliśmy więc na szalony pomysł, który zawsze chciałem zrealizować….usmażmy jedzenie na masce samochodu. No i z pomysłu do czynu długo nie trzeba było czekać…..:-)

Niestety było już za późno i tylko zdążyła się rozmrozić, ale najważniejsze że nie była zimna, a po podpieczeniu na palniku gazowym wszystkim smakowała 😉
W Stanach z racji długiego weekendu spowodowanym poniedziałkowym dniem pracy oraz zamiłowaniem Amerykanów do campingowania mieliśmy trudność ze znalezieniem miejsca do spania na kolejne dwa dni. Planowaliśmy przenocować w Sequoia National Park, lecz wszystko od dawna było porezerwowane wiec zatrzymaliśmy się u podnóża gór Sierra Nevada nad kolejnym wyschniętym do połowy jeziorem 🙂

Miejsce te było by bardzo ładne gdyby nie susza panująca od zimy w tych okolicach. Ziemia była wyschnięta i popękana, a w co drugiej norze czaiły się pająki ze znaczna przewagą czarnych wdów.


Okolice mimo, że wyschnięte przez suszę są piękne. Pagórki i wzgórza, rancza, równiny….a po drodze można spotkać różne ciekawe zwierzęta jak kojoty.

Po zmroku siedzieliśmy raczej w namiocie gdyż wszystkie zwierzaki wychodziły wtedy ze swoich norek i rzadko to byly miłe króliczki 😉

Był to dzień chillout’u więc nigdzie nie jeździliśmy dalej, niestety kolejnego poranka musieliśmy się przenieść na inne miejsce na tym samym campingu gdyż to było zarezerwowane przez kogoś innego na kolejną noc. Nie chciało nam się zwijać wszystkiego więc w sposób bardzo twórczy przenieśliśmy się 200 metrów dalej 😉

Podróż była trudna z jeszcze jednego powodu. Lasy i wzgórza przez które jechaliśmy były całkowicie spalone przez długotrwałe pożary trawiące te okolice. Był to bardzo smutny widok i obawialiśmy się co zastaniemy na miejscu.
Na szczęście kiedy dotarliśmy zobaczyliśmy, że teren na którym były te wspaniałe drzewa został ocalony poza małym odcinkiem.

Cały jeden dzień spędziliśmy w Redwood National Park w górach Sierra Nevada, gdzie znajduje się kilkaset gigantycznych sekwoi oraz cedrów. Miejsce to wygląda tak jak byśmy się przenieśli do innego świata prehistorycznego. Brakowało tylko by zza krzaków wyskoczył jakiś głodny T-REX 🙂

Pierwsze wrażenie jakie miałem na ich widok to łzy w oczach. Nie spodziewałem się, że drzewa mogą być takie majestatyczne, piękne i poruszające. Przechadzając się ścieżkami, obserwując te giganty doświadczyłem miłości Boga. Jego dobroci, opieki i tego, że w obliczu Jego wielkości i nieskończoności tak bardzo każdego z nas kocha, że przyszedł na ziemię by za nas umrzeć, abyśmy my miel wieczne życie w szczęściu razem z Nim. Ta miłość jest tak wielka i niewyobrażalna jak te drzewa….czemu akurat tam, nie wiem, Bóg ma swoje drogi Jemu tylko znane, ale jestem Mu za to doświadczenie niezmiernie wdzięczny. A wiecie co jest najbardziej niesamowite, że te drzewa zaczęły rosnąć w tym miejscu wtedy kiedy Jezus chodził po ziemi!!!

Tak jak ta seqwoia otula cedr by się nie przewrócił tak On bierze nas w swoje ramiona, gdy jest nam ciężko, byśmy nie upadli. Często tylko nie dajemy Mu sobie pomóc…

Szlak sam w sobie nie jest długi, bo można go przejść w około godzinę bez zatrzymania, ale będąc tam tak się nie da. Każde drzewo to inny historia, inne przemyślenie, inne doświadczenie…

Na jakiś czas się rozdzieliliśmy i wśród natury mieliśmy chwilę by rozważyć Słowo Boże i wsłuchać się w Jego głos, a tu można Go dużo lepiej usłyszeć. Zdecydowanie wolimy klimaty dziczy i natury niż miast i zgiełku. Nic co ludzką ręką zostało wybudowane nie zachwyci mnie, aż tak jak to co stworzył Bóg malując wspaniałe krajobrazy, które możemy podziwiać przez ostatnie tygodnie.
Resztę pozostawię bez komentarza i zapraszam by podziwiać te cuda…



















Drzewa robia wrazenie, sa gigantyczne! To chyba moja ulubiona relacja z Waszej podrozy poki co.
PolubieniePolubienie