Miasto (upadłych) Aniołów – cz. 2 – rzeczywistość

W poprzednim wpisie pokazaliśmy jak wygląda Los Angeles oczami turysty i jak często wyobrażaliśmy je sobie oglądając filmy de facto tam produkowane. Niestety rzeczywistość jest znacznie smutniejsza niż to co możemy zobaczyć na ekranach i daleko odbiega od obrazu Słonecznego Patrolu z lat 90-tych.

Dołączamy tylko kilka zdjęć zrobionych często gdzieś ukradkiem, by nikt z tych osób nie poczuł się urażony, więc jakość czasem kiepska. Wstawiamy je tylko po to by potwierdzić to co opisujemy, ponieważ nie ma nic fascynującego w oglądaniu ludzkiego cierpienia i zniewolenia.

Wiele jest dzielnic, które zamieszkiwane są przez lokalne gangi, a przebywanie w nich grozi utratą życia. Ania u której byliśmy opowiadała nam doświadczenie sprzed blisko 18 lat (a teraz jest znacznie gorzej) kiedy to po przylocie z Polski została zakwaterowana wraz z rodziną w Hotelu w jednej z tych dzielnic i centralnie pod ich oknami na ulicy pierwszej nocy został zastrzelony człowiek. Niestety poprzez powszechny dostęp do broni i jeszcze większą ilość na czarnym rynku takie sytuacje są na porządku dziennym. Nie zapuszczaliśmy się w tamte rejony, ponieważ pierwszy raz w życiu podczas pobytu zarówna w Chicago jak i teraz w L.A. czuliśmy się bardzo zagrożeni. W żaden sposób nie mieliśmy poczucia bezpieczeństwa. Zarówno w miejscu noclegu jak i poruszając się bocznymi ulicami nawet w centrum miasta. Nie chodzi tu o to, że jesteśmy strachliwymi osobami, ponieważ nie mamy żadnych oporów by wychodzić na ewangelizację w nocy na ulice Warszawy, rozmawiać z osobami pijanymi, bezdomnymi, często pod wpływem narkotyków, chodzić po ciemnych i najniebezpieczniejszych rejonach Pragi, gdzie poza tamtejszymi lokatorami mało kto się zapuszcza. Tutaj po prostu jest taka atmosfera!

Miejsca turystyczne pełne są osób śpiących po kątach. Z jednej strony kipiące bogactwem i złotem znane miejsca przy głównej ulicy hollywood, piekne dzielnice Beverly Hills, a obok skrajne ubóstwo i dramat ludzi. Pewnie część z nich wybrała taki styl życia, ale czy to był świadomy i niewymuszony wybór? Wątpię…rozmawiając z dziesiątkami, a może i setkami, osób bezdomnych w Polsce, nie spotkałem nigdy kogoś, kto świadomie wybrał takie życie i jest do tego szczęśliwy.

Dodatkowo co chwila w powietrzu unosi się zapach Marihuany, gdyż jest ona legalna w tym mieście (i chyba całym stanie), więc każdy bez względu na wiek ją pali. Widzieliśmy zarówno młodych jak i emerytów palących skręty. Dzieci kwiaty, ludzi wyluzowanych, podszywanych uzdrowicieli, zbuntowaną młodzież całkowicie poza systemem. I nie chodzi nam o to czy to dobre czy złe, zdrowe czy niezdrowe, tylko o to, że widać często takie otumanienie w tych osobach, że jest to po prostu smutne. Widać w ich oczach smutek i beznadzieję mimo pozornej zabawy na zewnątrz. Osoby, które chcą zamanifestować swoją obecność, bo nawet przez najbliższych nie są zauważone. Piszę to dlatego, że sami przechodziliśmy podobny etap w życiu i wiemy co mówimy. Wiem czego doświadczałem i w jakim byłem stanie ja i wielu spośród tych z którymi się bawiłem kiedy już minął haj.

Mocno zapuszczone osoby na Venice Beach często chodzą od śmietnika do śmietnika poszukując niedopalonych skrętów, żeby złapać chociaż kilka buchów. Nie rzadko spotykasz ludzi, którzy już są tak naćpani, albo tak długo biorą, że stracili kontakt z rzeczywistością, ich mózg został uszkodzony i robią kompletnie odpalone rzeczy. Mają obłęd w oczach i snują się po ulicy w tą i z powrotem bełkocząc coś pod nosem. Nie jest to ich wina tylko systemu, w którym żyją i powszechnej dostępności używek. Kiedyś sam mówiłem że legalna „trawka” była by dobrym rozwiązaniem i zlikwidowała by szarą strefę, a jak ktoś chce to i tak sobie załatwi. Teraz widzę, że ma to dramatyczne skutki . W Polsce wygląda to znacznie lepiej i wiem to również z własnego doświadczenia.

Zapach marihuany często miesza się z zapachem moczu, ponieważ jest tutaj tak dużo osób bez dachu nad głową, że każdy kąt, każde drzewo jest niestety brzydko mówiąc obsikane. a wysoka temperatura w żaden sposób nie pomaga 😦

Samo podejście ludzi do siebie jest dużo mniej serdeczne niż w mniejszych miasteczkach, które odwiedzaliśmy, ale wśród osób bezdomnych widać wzajemną troskę o siebie w przeciwieństwie do osób bardziej zamożnych, które często mijają ich nie zauważenie.

Nie da się tutaj też nie wspomnieć o ideologii gender powszechnie panującej w San Francisco i Las Vegas. Widok dwóch dziewczyn całujących się w parku lub mężczyzny w sukience i kucykach nikogo już tu nie dziwi. Zachodnie wybrzeże w okolicach L.A. są najbardziej liberalnymi miastami w USA pod względem gender i Cannabies.

Generalnie na każdym kroku spotyka się osoby bezdomne lub kogoś kto wygląda jakby był z innego świata i kontakt z rzeczywistością już dawno stracił.

Jedna uwaga do wpisu “Miasto (upadłych) Aniołów – cz. 2 – rzeczywistość

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s