Chicago – wyobrażenia a rzeczywistość.

Wyruszyliśmy wczoraj na podbój Chicago z wielkimi nadziejami na doświadczenie Ameryki rodem z filmów. Kiedy powoli docieraliśmy do centrum miasta posuwając się żółwim tempem w słynnym chicagowskim korku na pięciopasmowej autostradzie, stanową 90′, naszym oczom ukazało się imponujące Downtown z zarysem wieżowców nasze podekscytowanie rosło coraz bardziej. Docierając wreszcie do równo-wybudowanych ulic i przecznic pełnych drapaczy chmur gdzie naziemne metro mknęło ponad naszymi głowami, emocje wybuchły w nas ferworem barw i uczuć. Mknąc pustymi uliczkami poczuliśmy się zupełnie jak w grze GTA… (była sobota i ruch w Downtown był znikomy ze względu na pozamykane biura).

Wyskoczyliśmy na chwilę z samochodu aby zrobić fotkę przy symbolicznym początku drogi Route 66, od którego rozpoczynamy naszą podróż po Stanach Zjednoczonych.

Od tego momentu było już tylko gorzej. To był zenit naszej paraboli doznań, która zaczęła opadać w zastraszającym tempie. Chicago przywitało nas kosztownie, ponieważ miejsce postojowe, które udało nam się znaleźć kosztowało 7$ za jedną godzinę. W perspektywie kilkugodzinnego zwiedzania wyliczyliśmy, że za parking zapłacimy około 200zł. Zaczęliśmy więc szukać jakiegoś tańszego parkingu, ale szybko się okazało, że nie będzie to takie proste. Kolejne miejsce, na które podjęchaliśmy kosztowało 55 $ za godzinę. Pomyślałem wtedy, że te 7 $, to nie jest tak źle, ale nie dawałem za wygraną. Wreszcie kilka przecznic dalej znaleźliśmy „community parking”, za który zapłaciliśmy 10 $ za cały dzień.

No i się zaczęło… Nasze wyobrażenie o „American Dream” zderzyło się ze smutną rzeczywistością. Między imponującymi drapaczami chmur mijaliśmy mnóstwo bezdomnych i potrzebujących osób siedzących na ulicy, proszących o parę centów i wołając: „Please help me!” a powietrzu unosił się zapach parującego moczu zmieszany ze świeżo spaloną trawką.

Po wejściu do pierwszej Dunkin Donuts mieliśmy wrażenie jakbyśmy odwiedzili melinę, a nie kultową amerykańską pączkarnię. Lada wyglądała jakby nie widziała ścierki przez parę dni a podłoga pewnie i kilka tygodni.

Po drodze minęliśmy manifestację proaborcyjną na czele z zielonym ludzikiem z rajstopami na głowie. Nie odpuszczaliśmy jednak i szliśmy dalej do przodu. Doszliśmy wreszcie do słynnego Millenium Park gdzie najpierw mieliśmy przejść kontrolę czy przypadkiem nie nosimy broni. Pani pałką policyjną przeszukiwała nasz plecak… Po chwili okazało się, że połowa parku jest wyłączona z powodu koncertu. Zrobiliśmy sobie fotkę pod wypucowaną rzeźbą w kształcie wielkiej kropli a po chwili doszliśmy do innej zamkniętej części parku, w której odbywało się wesele.

Wesele z wielkimi kryształowymi świecznikami w kształcie żyrandola, na wielkich okrągłych suto zastawionych stołach w środku niewielkiego parku wielkiego miasta oraz ciemno skórą panną młodą ubraną w błękitną sukienkę w kształcie ogona syrenki (swoją drogą ciekawe jak ona się poruszała w tańcu), chyba to tylko możliwe w Stanach…

Dochodząc po paru kilometrach do wodnej taksówki, która miała nas przetransportować przez środek drapaczy chmur do naszego parkingu rzeką Chicago River, okazało się, że w sobotę jest ona nieczynna. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu mogliśmy się przejechać naziemnym metrem, które widzieliśmy dziesiątki razy w filmach i mogliśmy doświadczyć jak poruszają się amerykanie po Downtown.

Ręsztę dnia postanowiliśmy spędzić w aucie zwiedzając Chicago i zobaczyć jak żyją Polacy w spokojniejszych dzielnicach. Szczerze powiem, zdecydowanie przyjemniejsze klimaty i rejony. Jeśli chodzi o Downtown, to pewnie nigdy więcej już tam nie wrócimy. Nie mogło się oczywiście obyć bez zjedzenia amerykańskiego Mc Donalda, który w smaku dla mnie oprócz ceny nie różnił się niczym od polskiego. Na koniec dnia odwiedziliśmy bogate dzielnice, gdzie w jednej z nich był pewien wyjątkowy dom. Czemu był wyjątkowy powiemy wam za kilka dni, ponieważ na Facebooku pojawił się pewien konkurs. Link poniżej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s